|
Jeszcze pod ręką globus - z taką mapą świata, |
|
Na jaką stać strategie, plany i marzenia. |
|
Jeszcze insygnia władzy, sobolowa szata, |
|
Gęsty trefiony włos i ręki gest bez drżenia. |
|
Jeszcze w zasięgu dłoni zegar, jeszcze wcześnie, |
|
Pewności siebie ruch wskazówki nie odbiera. |
|
Wzrok - lustro duszy - widzi wszystko nawet we śnie, |
|
Któremu spokój niesie Cyfra i Litera. |
|
Tyle zrobili już jak na swe młode lata, |
|
Ulega dziejów wosk ich nieomylnym śladom - |
|
To George de Selve - obiecujący dyplomata |
|
I Jean de Dinteville - francuski ambasador. |
|
Dyskretny przepych - tylko echem dostojeństwa, |
|
Turecki dywan, włoska lutnia - znak obycia. |
|
W milczących ustach bezwzględnego smak zwycięstwa, |
|
W postawach - wielkość - osiągnięta już za życia. |
|
Ciężka kotara obu wspiera tym co kryje. |
|
Patrzą przed siebie śmiało, pewni swoich racji, |
|
Wszak dyplomacja włada wszystkim dziś - co żyje, |
|
A oni - kwiat szesnastowiecznej dyplomacji! |
|
Nie wiedzą, co to ból, co dżuma, albo katar. |
|
Zachciankom wielkich - świat uczyni zwsze zadość! |
|
To George de Selve - obiecujący dyplomata |
|
I Jean de Dinteville - francuski ambasador. |
|
Lecz w nastrojonej lutni nagle struna pęka |
|
I żółkną brzegi kart w otwartej wiedzy księdze... |
|
Za krucyfiksem błądzi mimowolnie ręka |
|
Strzałka zegara iść zaczyna coraz prędzej! |
|
Straszliwy kształt przed nimi zjawia się w pół kroku |
|
i niszczy spokoj - czy artysta się wygłupia? |
|
Nie, to nie żart! Na kształt ten trzeba spojrzeć z boku! |
|
Żeby zobaczyć jasno, że to czaszka trupia! |
|
Byli - i nie ma ich, ach - cóż za wielka strata! |
|
Jak nazywali się? Któż dzisiaj tego świadom? |
|
Ach! George de Selve! Obiecujący dyplomata... |
|
Ach! Jean de Dinteville, francuski ambasador... |